Strona główna Wishlista Recenzje

środa, 25 kwietnia 2012

*** RECENZJA : Olej do włosów AMLA ***

Nadszedł czas by poopowiadać trochę na temat oleju do włosów AMLA, który kupiłam na helfy.pl, a o którym pisałam Wam w TYM poście.


Z danych technicznych:

-olej jest zamknięty z plastikowej butelce o pojemności  200 ml.
- kolor ciemnozielony
- zapach : bardzo, bardzo charakterystyczny, mocny, ziołowy, wg mnie śmierdzący!
-cena : 17 zł



Co obiecuje nam producent:










Co ja myślę?

Próbowałam używać na różne sposoby. Wcieranie, olejowanie całych włosów, samej długości,, na mokre, suche włosy. Niestety efekt zawsze ten sam , czyli prawie żaden. Włosy są może i delikatnie nawilżone, ale ilość trudu z jaką należy zmyć ten olej z włosów powoduje, że sięgam po niego niechętnie. Muszę myć moje włosy 3 razy! Dość silnym szamponem z SLS, bo żaden inny sobie nie radzi. Dodatkowo odpycha mnie silny i intensywny ziołowy zapach, mocno charakterystyczny, utrudniający mi sen. Niestety nie kupię ponownie i nie polecam.

Jaki olej do włosów polecacie?

M.

poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Prezentacja lakieru : Golden Rose nr 225

Obiecane fotki lakieru. Od siebie dodam, iż przepadłam totalnie! Jest fenomenalny. Co prawda do pełnego krycia potrzeba dwóch warstw i schnie ok 30 minut, ale efekty i jakość oraz długość utrzymywania się na paznokciach bardzo mnie zadowalają i rekompensują wszystko! 



Lakier utrzymał się od soboty aż do wtorku! ( z czego ja normalnie myję naczynia, włosy, i wszystkie inne czynności życiowe). Dodatkowo połysk, który zostawia na płytce paznokcia sprawia, że nie muszę używać żadnego nawierzchniowego topu:).

Uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam :)))

Dawno nie miałam tak wielkiej radości z używania lakieru do paznokci.

A jakie są Wasze ulubione lakiery? Zachwyciło Was coś ostatnio?

M.

czwartek, 19 kwietnia 2012

*** po prostu WŁOSY ***

Dzisiejszy post jest poświęcony moim włosom i nie ukrywam, że na ich punkcie mam totalnego hopla, dlatego też post będzie bardzo długi opatrzony w masę zdjęć oraz opisy. Wytrwałych zapraszam do lektury.


No to zaczynamy.

Ogólny opis moich włosów:

Moje włosy odkąd pamiętam są długie, gęste i ciemne. U fryzjera byłam w swoim życiu 4 razy ( podcięcie końcówek, wycieniowanie włosów na ich długości) i raz na fryzurze na komers w gimnazjum :)). Nie są bardzo problematyczne, nie wypadają szczególnie mocno ( podczas zmiany pór roku szczególnie pod koniec lata są nieco osłabione), ale tak generalnie nie mam co narzekać. Są mocne. Bardzo trudno się układają, są toporne i odporne na jakąkolwiek stylizację. Utrzymanie loków dłużej niż 2 godziny graniczy z cudem. Nie lubią lakieru - rozczesują się wtedy koszmarnie! Nie plączą się, przetłuszczają się normalnie co 2- 3 dni. Są trochę słabo nawilżone, ale olejowanie mi bardzo pomogło w tej kwestii. 

Nie chcę żeby ten post był z cyklu "moja włosowa historia" - jeśli chcecie to stworzę takowy, natomiast dziś skupię się na ich pielęgnacji, którą stosuję od kilku dobrych miesięcy.

MYCIE:
Myję głowę 2-3 razy w tygodniu. Przeważnie delikatnymi szamponami - Alterra, czy ostatnio Baybydream. Raz w tygodniu oczyszczam je szamponem z silikonami, przy moich włosach jest to konieczne- używam Timotei 'Głęboki brąz' lub ostatnio Garnier ' Granat i drożdże piwne'. Staram się zmieniać szampony i za każdym razem wybierać inny, by skóra mojej głowy się nie przyzwyczaiła do działania. Jedynym póki co do którego wracam regularnie jest szampon z Timotei - Głęboki brąz. 

ODŻYWKI/MASKI:
Nakładam je po każdym myciu głowy. Są one różne i różniste. Maski Biovax - do włosów ciemnych, intensywnie regenerujące, do przetłuszczających się. Odżywki Alterra - praktycznie wszystkie :). Ostatnio zaopatrzyłam się w wychwalaną odżywkę z Isany z bobasem. 

OLEJE:
Olejuje włosy raz na tydzień, przeważnie w weekend.
Od kilku dobrych miesięcy jestem wierna Vatice - kokosowemu - rewelacyjny. Mam również Alterrę, ale nie jest tak dobra jak w/w. Używałam także AMLI ale to totalna klapa i nieporozumienie, recenzja niebawem.

Na końce włosów zawsze używam, po umyciu, na wilgotne włosy:
-oleju kokosowego z Biochemii Urody
- jedwabiu do włosów ( tu z różnych firm)

Oba te produkty stosuję zamiennie, by nie obciążyć końcówek.

STYLIZACJA/ OCHRONA:
Nie suszę włosów suszarką, nie chce mi się, nie lubię - zawsze schną naturalnie. Chyba, że mam potrzebę wyjścia  z domu, ale to naprawdę rzadko. Jeśli już używam produktu zakupionego przez moja mamę u fryzjera HD - , używa się tego na mokre włosy, przed rozpoczęciem suszenia.Produkt o konsystencji mleczka. Nie obciąża moich włosów, ale używam tego bardzo rzadko, więc nie wiem jakby się sprawdzał podczas regularnego suszenia.

Co do stylizacji innej, czyli - prostowanie, lokowanie itp. - owszem zdarza mi się, używać lokówek na ciepło, wówczas używam termoochronnego sprayu z ISANY. Włosów nie prostuję, ponieważ są one naturalnie proste jak druty:).

Czym utrwalam loki, jeśli już je robię?
- lakier najmocniejszy z TAFTA (podkradam mamie) 
- pianka do włosów, również Taft o mocy 5.
- żel do włosów ( w przypadku dobierańców, lub innych koków itp.) - Garnier.

FARBOWANIE:

Nigdy nie miałam na swoich włosach farby. Nie czuję takiej potrzeby, poza tym chyba bym zbankrutowała, bo dwa opakowania to byłby minimum przy takiej długości. Natomiast używam henny do włosów, dokładnie od 15.10.2009 roku pierwszy raz miałam na włosach, od tamtego czasu używam jej od czasu do czasu, raczej sporadycznie, przy jakiś ważnych wydarzeniach, kiedy szczególnie chce dobrze wyglądać, lub coś zmienić we fryzurze.

Do tej pory byłam wierna jednej firmie jeśli chodzi o henny -   .  O efektach i samej hennie powstał już post - TU.

Teraz przerzuciłam się na hennę z KHADI - o czarnym odcieniu. Efekty możecie zobaczyć TU.

Teraz wygląd i długość moich włosów:
Zaczęłam robić zdjęcia ich długości i teraz możecie zobaczyć comiesięczną foto relację:

włosy - 6.01.2012

włosy 6.02.2012

włosy 26.02.2012

włosy 10.03.2012

włosy 17.03.2012 - podcięłam 2 cm końcówek :



Efekty po ostatnim farbowaniu :
 TU :) 


I to tyle. Uf przygotowanie tego posta pochłonęło sporo czasu:) Ale mam nadzieję, że było warto i zaspokoiłam Waszą ciekawość. Tak jak wspomniałam jeśli macie ochotę poczytać o 'mojej włosowej historii' dajcie znać to powstanie taki post:)

A jak wygląda Wasza pielęgnacja?

Pozdrawiam
M.

niedziela, 15 kwietnia 2012

Wymarzona mięta?

Witam Was ciepło i serdecznie  :) Bardzo przepraszam, za tak długą nieobecność ale ostatnio na nic nie mam czasu. Przygotowania do świąt, święta, i gorący okres po świętach...

Ale wracając do tematu posta dziś  będzie o kolejnej wymarzonej mięcie, czyli lakier do paznokci, który ostatnio kupiłam, czy okaże się idealny zobaczymy :)

Dziś tylko krótka prezentacja, efekty pokażę za jakiś czas.




Lakier z firmy Golden Rose z serii Paris w numerze 225. Pierwszy raz posiadam lakier z tej serii. Pędzelek wąski, klasyczny. Zobaczymy jak będzie działał sam lakier.


Cena 4.99 zł / 11 ml

A jakie Wy polecacie miętowe odcienie? Wiem, że są śliczne w Inglocie, ale nie mam okazji się tam wybrać...

Buziaki

M.

wtorek, 3 kwietnia 2012

turkus rządzi - pazurki :)

Ostatnio mięty i turkusy podbijają moje serce. Wciąż poluję na idealnie miętowy lakier do paznokci, mam nadzieję, że niebawem na coś trafię. Tymczasem zadowalam się tym co mam, czyli turkusem.



Lakier Delia nr 100 - kremowy, z mega cienkim pędzelkiem, do pokrycia płytki potrzebujemy jednej warstwy.

Drugi lakier na palcu serdecznym oraz kciuku, to Essence - nr 38 Chosse me!

Efekt poniżej - wybaczcie rozwalone skórki - ostatnio nie najlepiej się mają.


Lubicie odcienie turkusu i mięty? Po co Wy sięgacie najchętniej we wczesnej wiosennej porze?

Pozdrawiam
M.

niedziela, 1 kwietnia 2012

ulubieńcy marca

Kolejny miesiąc się kończy a co za tym idzie ULUBIEŃCY! Czyli co w tym miesiącu dawało mi najwięcej radości... a padło na:


1. Róż do policzków - kto mnie zna, wie że ja za tym kosmetykiem nie przepadam, a jednak znalazł się w ulubieńcach. Zatem jak to możliwe? A no po prostu tak mi się spodobał efekt na policzkach- rewelacja, delikatnie muśnięte sprawiają że twarz wygląda zdrowo, jest pełna blasku i na wypoczętą. Jak używam różu nie używam bronzera, bo wydaj mi się, że jest tego wszystkiego po prostu za dużo. 
W tym miesiącu królował róż z ESSENCE w odcieniu 10 - adorable. Zdecydowanie mój faworyt wśród innych jakie posiadam.


2. Błyszczyk, który gościł i mojej torebce i był najczęściej na moich ustach to LIP GLOSS ULTRA SHINE - nie wiem jaka nazwa, ale jest to mój najukochańszy błyszczyk! Uwielbiam, za zapach, konsystencję, i przede wszystkim efekt! Rewelacja! Niestety nie pamiętam gdzie został kupiony, a szkoda, bo nie wiele go pozostało i ubolewam nad faktem, że niedługo nadejdzie dzień w którym powiem mu 'bay'. 


 
3.Podkład który recenzowałam całkiem niedawno - VICHY NORMADERM. Nie chce za dużo pisać o nim. Zdecydowanie najczęściej lądował na mojej twarzy i całkiem całkiem efekt mi się podobał. 


 
I to tyle, nie ma tego za dużo :)) A jak tam u Was z ulubionymi produktami? 

Pozdrawiam

M.