Strona główna Wishlista Recenzje

piątek, 29 listopada 2013

Zakupy zbiorcze: październik i listopad

Szalenie dawno nie pokazywałam Wam zakupów. Ostatnio nie mam czasu na chodzenie  po drogeriach i większość moich zakupów robię on-line. W każdym razie zapraszam Was na zbiorczy post o zakupach z ostatnich dwóch miesięcy. Część tych kosmetyków przewinęła się już na blogu, ale nie zaszkodzi o nich wspomnieć raz jeszcze.

Na początku października kupiłam nowy azjatycki krem BB - Ginvera z zieloną herbatą (klik). Wspomniałam już o nim i pojawił się nawet w ulubieńcach (klik). Bardzo dobry i genialnie mi się sprawdza. I ten zapach! Cena 57 zł ze sklepu AsianStore.

Pod koniec ubiegłego miesiąca zakupiłam nowy puder transparenty Paese- puder bambusowy. Szukałam długo i wahałam się pomiędzy puderm bambusowym z Biochemii, pudrem ryżowym z Paese, pudrami z Essence. Po zapoznaniu się z opiniami na wizażu zdecydowałam się na ten puder, czyli bambusowy od Paese. Wspomniałam o nim w jednym z pierwszych postów listopadowych (klik). Za jakiś czas napiszę na jego temat recenzję. Cena pudru - 18 zł (allegro).

Ostatni zakup z października to dwa pędzle. Pisałam Wam co się stało z moich pędzlem z Kozłowskiego (o tym jak pędzel stał się miotłą), w każdym razie w przypływie gotówki kupiłam polecany ii zachwalany niemal przez każdą dziewczynę pędzel do różu z Hakuro H24 ( pędzel syntetyczny). Przy okazji zamawiania tego pędzla zdecydowałam, że warto zamówić jeszcze jeden pędzel do blendowania. Wybrałam również Hakuro H79, który razem obok mojego Maestro 497 mają dzielnie imitować słynnego MAC 217. Póki co mam bardzo mieszane odczucia co do tego pędzla, ale mam nadzieję, że będzie lepiej.
Koszt pędzli: róż H24 (25 zł), pędzel do blendowania H79 ( 16 zł). Oba kupiłam na allegro.

Ostatnim zakupem zamieszczonym na zdjęciu, a tak naprawdę kupiłam go na początku października - czyli cień z Inglota w numerze 402.Szczerze nie pamiętam kiedy kupiłam cienie po raz ostatni. Genialny cień w wykończeniu perl. Pięknie się mieni na powiece, idealny w załamanie jak i na całą powiekę. Cena 10 zł stanowisko Inglot.

Zakupy z listopada polegały na odwiedzeniu drogerii Natury. Kupiłam moją ukochaną paletkę z Essence po raz drugi!!!! Pierwsza jest na wykończeniu ( na jej temat na pewno pojawi się osobny post). Cena 11.99 zł.

Sięgnęłam również po mocno zachwalaną pomadkę Nivea Frutii Shine o smaku maliny i żurawiny. Cena około 5 zł. Zapach ma obłędny, pięknie podkreśla usta barwiąc je w ultra delikatny sposób no i oczywiście nawilża.

Wróciłam do mojego ulubieńca z okresu wakacji, czyli do sztyftu ochronnego z Lady Speed Stick- był w promocji za około 6 zł. Jest wydajny, chroni - co jest najważniejsze, pięknie pachnie. Polecam.

Będąc w PEPCO skusiłam się na koszyczek, w którym trzymam produkty kolorowe jakie nie mieszczą się do moich białych pseudo świeczników. Koszyczek kosztował 7 zł , a ze spokojem mieszczą się kosmetyki codziennego użytku np. róż, krem BB, puder, korektor, paletka do cieni. Wszystko pod ręką i nic nie wala się po półkach.

W połowie listopada była akcja promocyjna w Super-Pharm - kremy do twarzy -40% (nawet te apteczne), musiałam skorzystać i kupiłam dwa kremy Effaclar DUO. Cena za jeden 28.78 zł. Bardzo się opłacało, a ja wiem, że te kremy u mnie się sprawdzą także zimowe kremowanie mam z głowy.


Kolejne opakowanie odżywki do paznokci Eveline 8w1. Służy moim paznokciom i jestem z niej zadowolona. Cena około 10 zł.


Masełko do ciała avokado i czekolada, to był prezent zapach i konsystencja obłędna.


Bronzer Honolulu z W7 - mój pierwszy bronzer od 2 lat! Wow. Zapomniałam jak kiedyś uwielbiałam bronzer i efekty jakie daje. Ten ma wykończenie matowe i nie wchodzi w pomarańczowe tony. Póki co testuje go, ale zacnie się zapowiada. Cena około 14 zł (alledrogeria.pl)


Szampony Batiste - no w końcu zdecydowałam się na ich zakup. Wybrałam zapach tropikalny i wiśniowy. Pojemność 150 zł w cenie 14.99 zł za sztukę, zamówione również na alledrogeria.pl



Uff i to wszystko sporo się tego nazbierało, ale to wynik zbiorczego posta. 
Czekam na Wasze komentarze odnośnie powyższych kosmetyków, jestem ciekawa jakie macie zdanie.

Pozdrawiam
M.

niedziela, 24 listopada 2013

Moje RossmanLove


...czyli dziś o tym co kupiłam z okazji promocji -40% w Rossmannie. Największą ochotę miałam na lakiery do paznokci, ponieważ odczuwam znaczny deficyt z okazji przeprowadzonych czystek w moim zbiorku.


Kupiłam cztery lakiery (wow!) - najtańszy Lovley (3.39 zł) - brudny brąz zmieszany z szarością- nr 346. To mój pierwszy kontakt z firmą Lovley jestem ciekawa jak sprawdzi się ta marka. 
Dalej szafa Wibo skusiłam się na lakier w kolorze ciemnego wina nr 93 idealny na okres jesienno-zimowy. Cena 5.99 zł.
Kolejny lakier Rimmel, nr 650 AYE, AYE SALIOR0 ciemny granat wpadający w czerń. Ja należę do osób lubujących się w lakierach Rimmela więc mam duże oczekiwania względem tego lakieru ( 5.99 zł).
Ostatnim lakierem jest coś z tego rocznych trendów, lakier nie należących do najtańszych (17.99 zł), Boujois - Fashion girls girls, nr 49. Szary z domieszką fioletu hm naprawdę intrygujący kolor.

Na moment wróćmy do szafy Wibo, gdzie skusiłam się w końcu na słynne Wibo Eliksiry- wybrałam nr 06 (5.19 zł). W szafie Boujois kupiłam podkład (!) mój pierwszy drogeryjny podkład od ponad x czasu. Wybrałam klasyka rozpowszechnionego, czyli Healthy Mix w nr 51 light vanilla. Jestem ciekawa jego działania. Cena 35.99 zł.  Ostatnim kolorówkowym zakupem był Tusz Max Factor Volume, w klasycznej czarnej tubie - cena 29.99 zł.





Z pielęgnacji kupiłam Baybydream oliwkę do ciała zachwalaną na wszystkich blogach w cenie 5.49 zł oraz szampon do włosów z Garniera owoc granatu i drożdże piwne (7.99 zł).


Uff to wszystko starczy mi teraz kolorowych kosmetyków na bardzo długi czas. Koniecznie pokazujcie na blogach swoje zdobycze lub piszcie w komentarzach. 

Pozdrawiam
M.

czwartek, 21 listopada 2013

Dwa nowe pędzle.. HAKURO

Pokazywałam Wam w jednym z ostatnich postów jak wygląda mój pędzel do różu z Kozłowskiego (klik). Cóż stało się, więc postanowiłam zamówić coś co zauważyłam poleca wiele dziewczyn i zbiera dużo pozytywnych ocen na wizażu. A mowa tu o pędzlu do różu H24 z HAKURO.



Po jednym z filmów Asi (PannaJoanna), która pokazała ten pędzel w swojej złotej pędzlowej piątce podjęłam decyzje o jego zakupie. Dodatkowym czynnikiem skłaniającym mnie do zakupu owego pędzla był fakt, że podobno syntetyczny Hakuro "zjada" mniej produktu MAC niż te wykonane z włosia naturalnego. Asia opowiadała w filmie jak to w ekstremalnie szybkim tempie doszła do denka w swoim różu MAC (które jak powszechnie wiadomo słyną ze swojej szalonej wydajności), ktoś jej podpowiedział, że być może wina leży w pędzlu i w tym, że używa tego różu z pędzlem z włosia naturalnego. Okazało się to prawdą. Hm, nie będę kłamać, że był to również kolejny czynnik, który pchnął mnie w stronę pędzla syntetycznego.




W każdym razie wracając do tematu. Hakuro kosztował mnie około 25 zł, zamawiałam z allegro, a ponieważ nie lubię tracić pieniędzy na bezsensowne wysyłki zawsze przeglądam co tam ciekawgo dany sprzedawca ma w swojej ofercie. Skusiłam się na drugi pędzel również z firmy HAKURO, H79 - pędzel do blendowania.



Podobno ma być to odpowiednik słynnego już pędzla z MAC 217. Także teraz już posiadam dwa takie odpowiedniki -pierwszym z nich jest Maestro 497. Po pierwszych testach mam dość mieszane uczucia, no ale zobaczymy jak to będzie z czasem. Kosztował mnie około 16 zł.

Za jakiś czas pokażę Wam moją trzecią już aktualizację pędzelkową - znowu pozbyłam się kilku egzemplarzy, także moja uszczuplona "kolekcja" prezentuje się okazale i funkcyjnie. Nie chce gromadzić nie potrzebnie setki pędzli tylko po to by je mieć i by leżały w etui czy żeby kurzyły się w stojaku.

Dajcie znać czy może któraś z Was używa pędzli z Hakuro i jak się u Was sprawdzają.
M.

poniedziałek, 18 listopada 2013

Artykuły cz. 2 - Dobre rady, o których czasem lepiej zampomieć

Kolejny artykuł, który nieco daje do myślenia. Jestem ciekawa, czy któreś "dobre" rady pasują do Was i rzeczywiście lepiej o nich zapomnieć. Zostawiam Was z lekturą.


I jak ile rad odnosi się do Was ? 
Artykuł pochodzi z gazety Vita. 
Pozdrawiam
M.

wtorek, 12 listopada 2013

Nowy puder bambusowy od Paese

To mój trzeci puder sypki w życiu. Pierwszy jaki kupiłam był to Vichy Dermablend, z którego byłam bardzo zadowolona, opakowanie zachowałam do dziś, a puszek jest nie do zajechania. Kolejnym sypkim pudrem była próbka od Ben Nye (klik). Kończę właśnie odcień banana, który nie przypadł mi tak do gustu jak odcień fair. Banana jest za żółty.


Szukałam czegoś nowego i nawet zastanawiałam się czy nie kupić dużego opakowania pudru Ben Ney, lecz dostępność i ta ogromna pojemność tylko do mojego użytku sprawiła, że odechciało mi się kupować tego produktu.

Zastanawiałam się nad dwoma : puder bambusowy z Biochemii Urody lub właśnie puder z Paese. Wybrałam Paese jest to pierwszy kontakt z tą firmą.

Puder ma 30 ml pojemnośći, mocno zbity, miałki produkt.
Opakowanie pozostawia wiele do życzenia. Plastik jest dość słabej jakości. Sitko przez które wydobywany jest sam puder dla mnie jest ok - wystarczy raz stuknąć i wysypuje się odpowiednia ilość pudru.


Testuje dalej i zobaczymy jakie będę miała o nim zdanie. 
Pozdrawiam
M.

czwartek, 7 listopada 2013

makijaż dzienny ostatnich miesięcy


Nie pamiętam kiedy był ostatni post z aktualizacją mojego makijażu dziennego. Takim typowym postem na ten temat był TAG - Ile warta jest twoja twarz (KLIK).  Faktem jest że rzadko zdarza mi się zmieniać cokolwiek w kolorówce, jednak w ostatnich miesiącach szczególnie kosmetyki do makijażu twarzy się całkowicie zmieniły. 



Twarz: wszelkie niedoskonałości maskuję kamuflażem z Catrice (klik). Dalej moim kolejnym krokiem jest nałożenie kremu BB (całkowicie odeszłam od tradycyjnego podkładu), od kilku tygodni używam BB Crem od Ginvery z SPF 30. Następnie się pudruje - tu na zdjęciu jeszcze resztki pudru z Ben Nay (odcień Banana), obecnie zamieniłam go na puder bambusowy z Paese. Jeśli chodzi o róż to wybieram z MAC w odcieniu well dressed.

Bronzera nie używam już od około roku, a rozświetlacz raczej sporadycznie. Post o moich rozświetlaczach (klik). 


Dalej oczy - makijaż delikatny bardzo naturalny. Brwi już od około dwóch lat podkreślam paletką z Essence (mocno sfatygowana, ale nadal ją uwielbiam). Baza pod cienie również z Essence, nie powaliła mnie na kolana, ale cóż, ciągle poluję na tą idealną. Cienie jakich używam to przede wszystkich Ingloty oraz paletka ze Sleeka Au Naturel, z której używam czarnego cienia do wykonania kreski. Jeśli chodzi o tusz to w tej chwili używam maskary z Maybelline the Colosal Volume, ale nie jest to mój faworyt.


Usta na co dzień są bardzo delikatnie podkreślone. Wybieram sztyft ochronny tutaj Carmex, który muszę skończyć. Z lekko barwionych kosmetyków używam szminki z Rimmel Airy Fairy bądź Celii w nr 511

I tak prezentuje się mój dzienny makijaż, nudy, stonowany i mało szalony. Podkreśla urodę, maskuje niedoskonałości i w takim wydaniu czuję się najlepiej ;)

Pozdrawiam Was gorąco
M.

poniedziałek, 4 listopada 2013

wy(denkowani) z października

Witam Was serdecznie i zapraszam na moich najskromniejszych wydenkowanych. Jestem w szoku jak mało kosmetyków zużyłam w ostatnim czasie.

Zacznijmy od KOLORÓWKI:

Wykończyłam mój ulubiony tusz do rzęs - MAX FACTOR 2000 Calorie. Bardzo się polubiliśmy, gdyby nie fakt, że mam jeszcze dwa tusze do wykończenia i ochotę na wytestowanie innego tuszu od Max Factor z pewnością kupiłabym go już. Musi jeszcze trochę poczekać, ale wrócę po niego!


PIELĘGNACJA:

Skończyłam glinkę zieloną - sprawdzała się u mnie dobrze. Ładnie oczyszczała twarz. Będę musiała rozejrzeć się za czymś innym.


Oeparol - krem do rąk z olejkiem z wiesiołka- napiszę tak "bez szału". Krem pomaga doraźnie, czyli tak naprawdę nawilża gdy go użyjemy, a efekt nie utrzymuje się za długo. Do tego krem ma kiepski skład (woda, parafina, gliceryna- pierwsza trójka). Zapach mało przyjemny, taki jakby ziołowo-chemiczny. Krem wchłania się dość długo. Nie polecam szczególnie. Cieszę się, że dostałam ten krem w gratisie, a nie kupiłam go sama. Na moje nieszczęście mam drugie opakowanie, które już rozpoczęłam używać.



Preta Porte - dezodorant perfumowany ogromna butelka, która starczyła mi na prawie rok! Zapach już mi się po prostu znudził i cieszę się, że udało mi się o wykończyć.


WŁOSY:

Szampon Joanna przeznaczony do włosów tłustych - dobry szampon, który ładnie oczyszczał skórę głowy i włosy. Nawet był wydajny, chociaż ja szamponów używam dwóch na zamianę (jeden bardziej naturalny w składzie, a drugi nieco mocniejszy żeby lepiej oczyścić włosy). Polecam, choć muszę zaznaczyć, że ma charakterystyczny zapach mi kojarzący się z czym ziołowym, jakby czarną rzepą (kiedyś używałam całej serii z czarną rzepą i byłam zadowolona).


I to na tyle w październikowym denku. Mało tego, ale zawsze coś.
Koniecznie napiszcie co Wy skończyłyście.
M.

piątek, 1 listopada 2013

Ulubieńcy października

Koniec października, więc czas na ulubieńców. Różnorodni ci ulubieńcy, czyli coś z kolorówki, coś z pielęgnacji twarzy, włosów i kolorowego na paznokcie, ale od początku.



Achy i ochy rozpocznę od mojego nowego kremu BB - Ginvera. Wysoki SPF, pięknie kolor, który idealnie się dopasowuje (nie wiem, dlaczego na wizażu w opiniach wiele dziewczyn narzekało na zbyt jasny, wręcz trupi kolor!). W każdym razie pięknie wygląda na twarzy, ładnie kryje, wyrównuje koloryt. Jedyny minus jest taki, że musimy go przypudrować, świeci się po nim twarz niemiłosiernie. Mimo wszystko to drugi krem BB, który Wam polecam. (O pierwszym pisałam tutaj).

Drugim kosmetykiem jest krem Avene Cicalfate, wiem że wspomniałam o nim w jednych z ostatnich ulubieńców, ale jest naprawdę genialny ten krem! Mam nadzieję, że w okresie zimowym będzie również dobrze działał na moją skórę. Ostatnio zaczęłam go również używać cienką warstwą na dzień, na twarz. Ładnie nawilża, regeneruje twarz. Polecam.



Lakier do paznokci Essie - Sole Mate. Uwielbiam! Nie rozstawałam się z ciemnymi lakierami w tym miesiącu. Piękny, głęboki odcień, który utrzymuje się na paznokciach nawet do 4 dni! Już rozglądam się za kolejnymi, ciemnymi odcieniami z firmy Essie.

Ostatnim ulubieńcem jest maska do włosów z aloesem i szałwią. Maska dość droga (cena około 23 zł, drogerie Natura). Ma bardzo dobry skład. W działaniu jest genialna. Nakładam ją na umyte włosy, od skalpu, aż po włosy na całej długości, zawijam w reklamówkę, na to nakładam ręcznik i tak chodzę przez około godzinkę. Włosy są błyszczące, odżywione, sypkie - niczym po olejach! Zioły zapach nieco utrzymuje się na włosach, ale aż tak bardzo mi to nie przeszkadza. W każdym razie polecam spróbować, szczególnie jeśli brykacie z wypadaniem włosów lub są one po prostu osłabione w okresie jesiennym.


 Koniecznie napiszcie jacy są Wasi ulubieńcy.
Pozdrawiam
M.