W tym miesiącu denko pojawia się nieco szybciej, ale to ze względu na wyjazd, a kosmetyków mam tyle, że nie ma sensu ich już trzymać... zapraszam do lektury.
KOLORÓWKA
Maskara wodoodporna z Maybelline, the Colosal Volum. Kosmetyk ten miałam dwa lata i używam go głównie latem. Wiem, że ważność maskary to max ok 6 mies, natomiast jej konsystencja i działanie cały czas było ok. W tym roku podczas wyjścia na plaże użyłam jej i wszystko było dobrze, do momentu kiedy weszłam do wody i zaczęły mnie piec oczy. Stwierdziłam, że to znak, że czas rozstać się z ową maskarą. Nie planuje kupić ponownie.
Błyszczyk do ust, Essence stay with me - nr 01 ME&MY ICECREAM . Bardzo go lubiłam, subtelny i delikatny bez drobinek. Przy muśnięciu nim ust uzyskiwałam świetny efekt, nie była to tafla wody na ustach, lecz tylko taki blask. Kolor bardzo delikatny, na pół transparentny, mi taki efekt bardzo odpowiadał. Minusem dla mnie było, że gdy nałożyłam go za dużo to mocno kleiły się usta, czego nie lubię w błyszczykach, poza tym naprawdę świetny kosmetyk. Na razie nie planuję kupić ponownie, gdyż chciałabym skończyć resztę produktów do ust, które posiadam.
WŁOSY:
Timotei, szampon głęboki brąz - uwielbiam wracam do niego bardzo regularnie, szczególnie właśnie latem.
Maseczka do włosów, Kallos Late - litrowe opakowanie służyło mi dzielnie przez rok! Piękny zapach, działanie bardzo dobre, byłam z niej bardzo zadowolona i myślę, że skuszę się na nią ponownie. Na moich włosach prostych sprawdzała się - wygładzała i sprawiała, że były sypkie i lśniące. Ale myślę, że zabójcze efekty będą widoczne na włosach kręconych.
Odżywka do włosów, Joanna, seria z Apteczki Babuni - odżywka nawilżająco- regenerująca, do włosów suchych - bardzo kiepska odżywka, wysoko ma alkohol w składzie i ja czuje jak on wysuszał mi włosy.. Można używać jej na dwa sposoby- bez spłukiwania, nakładać na wilgotne włosy i właśnie z takim zamiarem ją kupiłam i okropnie wysuszała włosy, więc zaczęłam jej używać podczas mycia i zostawiać na jakiś czas- efekt dokładnie taki sam... Zużyłam ponad połowę opakowania do golenia nóg. Na pewno nie kupię ponownie.
Szampon Garnier drożdże piwne i owoc granatu - lubię ten zampon i wracam do niego od czasu do czasu, ale te opakowanie szalenie szybko mi się skończyło. W każdym razie szampon ładnie myje włosy i oczyszcza z zanieczyszczeń.
PIELĘGNACJA:
Tisane, balsam do ust, wersja w słoiczku. Nie będę się rozpisywać, ponieważ jeśli czytacie mojego bloga to doskonale wiecie że jest to mój faworyt w pielęgnacji ust.
Himalaya Herbals, maska z wyciągiem z modli indyskiej. Maska świetnie oczyszczała skórę, koiła ją i znalazła się nawet w ulubieńcach. Polecam serdecznie ją wypróbować Dla mnie dodatkowym plusem oprócz oczywiście działania, jest opakowanie, maski w tubkach lubię najbardziej, bo nie musimy za każdym razem rozcinać opakowań.
Krem pod oczy, Herbal Garden z firmy eva natura - tragiczny krem. Nie polecam. Pisałam na jego temat recenzję (klik). Zużyłam go jako krem do rąk.
Sól do kąpieli, BeBeauty, Spa wersja nawilżająca z oliwką. Ja używam od lat do wykonywania pedicure i sprawdza się bardzo dobrze. Kupuje ją w Biedronce i jestem bardzo zadowolona z działania, jest tania i wydajna. Polecam.
Veet - krem do depilacji, duża butla o poj. 400 ml z pompką. rewelacyjne rozwiązanie, wydoywana ilośc produktu jest odpowiednia. Krem robił to co miał robić - czyli usuwał nadmierne owłosienie. Ja używam kremów na ręce i sprawdza się u mnie genialnie.
Lactacyd, emulsja do higieny intymnej - ja ją bardzo lubię i u mnie sprawdza się świetnie. Obecnie zamieniłam ją na kremowy żel z Natury z kwasem mlekowym. Ale z pewnością jeszcze wrócę do tej emulsji.
Żel pod prysznic, Nivea Happy Time - kwiat pomarańczy i odżywcze mleczko bambusowe. Bardzo przyjemny, kremowy i wydajny. Ładny świeży zapach idealny na letnie orzeźwienie.
Eveline - serum modelujące - pisałam o tym kosmetyku nie raz, mój ulubiony wspomagacz w walce z napiętą skórą! Powracam do niego regularnie już od wielu lat. Kolejne opakowanie już w użyciu, tym razem skusiłam się na wersję rozgrzewającą.
Bielenda, Czarna Oliwka, płyn dwufazowy do demakijażu oczu i ust - uwielbiam! To jest mój faworyt w demakijażu, kupiłam oczywiście kolejne opakowania ( najtaniej wychodzi w Biedronce, tylko nie są dostępne w stałej ofercie).
Lirene, tonik nawilżający dla skóry normalnej i mieszanej - lubię używać toniki bez alkoholu, używam ich tylko raz dziennie, wieczorem, gdy umyję twarz żelem i chce być pewna, że wszystko zostało porządnie usunięte. Przypadły mi do gustu toniki od Lirene, głównie za w miarę przyzwoity skład i łatwą dostępność w drogerii no i naturalnie cenę ok. 11 zł.
Krem AA - Cera Atopowa, nawilżający - 0% alergenów, parabenów, barwników. (recenzja). Lubiłam ten krem, ładnie nawilżał i dość dobrze się sprawdzał. Kupiony na promocji za ok 8 zł bardzo się opłaca, ale póki co nie wrócę do niego.
Lirene, Design Your Style, matujący kremowy mus- SPF 15 - krem ten miałam już 2 lata temu i sprawdził się bardzo dobrze. Bardzo lubię go za jego konsystencje ( nie spotkałam nigdy takiego kosmetyku). Szybko się wchłania i pozostawia mat na twarzy. Warto spróbować.
Mus do ciała, Perfecta Spa, wyciąg z grapefruita + kofeina - bardzo słaby produkt o tragicznym zapachu! Struktura musu była jak najbardziej ok, natomiast cała reszta do bani! Nie polecam i to kolejny raz kiedy zawiodłam się na tych kosmetykach. Mam jeszcze jedno masło i na wykorzystaniu niego zakończę moją przygodę z tymi masłami z Perfecty.
Eveline, wodoodporny balsam do opalania, SPF 10 - używałam go od dwóch sezonów, zawsze kiedy już trochę jestem opalona i na mniej strategiczne miejsca mojego ciała - nogi od kolan w dół czy przedramiona. Bardzo dobrze chroni, ładnie pachnie, wydajny.
Zapach, woda toaletowa Brunani Woman, która jest odpowiednikiem Hugo Boss - Not for Everybody. Pachnie identycznie, tylko wiadomo jest mniej trwała. Bardzo ją lubiłam.
PAZNOKCIE:
Eveline, odżywka do paznokci, twarde jak diament - nie wpadłam w szał po jej używaniu. Moje paznokcie nie były twarde, a i lakier kolorowy nie utrzymywał się tak super długo jak po np. odżywce 8w1. Nie kupię ponownie.
Lakier Essence, 53- You Belong to me - lakier był ze mną 2 lata, ale od samego początku był kiepskiej jakości. Robi na paznokciach katastrofalne smugi, potrzeba dwóch lub nawet trzech warstw by pokryć nim ładnie paznokieć. Nie byłam z niego zadowolona i nie kupię ponownie, w ogóle ta seria lakierów z Essence kompletnie mi nie odpowiada, to już 3 lakier z tej właśnie serii, który okazał się kiepski. Szkoda, bo kolor miał akurat bardzo ładny, ale niestety tylko kolor...
Koniec :) Poszło sprawnie i uważam, że kolejny owocnie denkowy miesiąc za mną:)
Dajcie znać jak Wasze denka.
Pozdrawiam
M.
spore to twoje denko ;)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWow jakie denko:) Lubię wiele z tych produktów :) Szampon Garnier, Tisane czy maskę Kallos;)
OdpowiedzUsuńKochana, nie chce się czepiać, ale pokręciłaś coś z nazwą błyszczyku:P Chyba połączyłaś dwie: Me&my icecream i My favorite milkshake ;) Który to?:) Ja lubię milkshake, ale ten drugi też mnie kusi :))
A rzeczywiście! już poprawiam! :) ja mam odcień 01 :)
UsuńJestem okropna, bo się czepiam szczegółów:P Ale to znak, że czytam posty, a nie tylko oglądam zdjęcia :D
Usuńheheh, ale powykańczane produkty :)
OdpowiedzUsuń