Z racji takiej, że jestem w domku i mam okazję doglądnąć kosmetyków mojej mamy postanowiłam Wam pokazać jej maskarę , czyli AVON - Supershock. Sama użyłam parę razy i nie widzę wielkiego ŁAŁ. A szkoda.. kredki mają fenomenalne.
A teraz prezentacja tuszu + widok na rzęsach :
Co myślicie?
Dla mnie za delikatny efekt...
Buziaki
M.
nie jest żle, na deliaktny makijaz mozesz sobie pozwloci, zawsze mozna zalozyc druga wastwe, zazwyczaj tak robie, albo dodac inny tusz:P
OdpowiedzUsuńkiedyś używałam tuszu SuperShock (ale nie wersję MAX) i byłam zadowolona. Uwielbiałam te grubą szczotkę;P
OdpowiedzUsuńA u mnie sprawuje się rewelacyjnie. Bardzo go lubię, świetnie rozdziela i pogrubia moje rzęsy :)
OdpowiedzUsuńnie jest tak źle, zawsze mogło być gorzej ;-P
OdpowiedzUsuńnie jest aż tak źle ale wydaje mi sie że maskara z WIBO którą prezentowałaś wcześniej daje o dużo lepszy efekt :)
OdpowiedzUsuńJa też mam max, jednak mam taki zapas zwykłych, że na max jeszcze nie przyszła pora. W każdym razie zwykła wersja daje fajny efekt, zerknij tutaj np.: http://kosmetyki-essal.blogspot.com/2011/07/8-avon-super-shock.html
OdpowiedzUsuńpozdrawiam.
Mi się podoba taki delikatny efekt.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam;)
zapraszam do rozdania: http://hellolexi.blogspot.com/2011/11/pierwsze-rozdanie-start.html
OdpowiedzUsuńkiss :*
Rzeczowy? No tutaj bym polemizowała :D
OdpowiedzUsuńOstatnio uświadomiłam sobie, że ja się chyba nie umiem obsługiwać SuperShockami :P Moja przyjaciółka wychwala pod niebiosa obie wersje, a u mnie one w ogóle nie zostawiają koloru na rzęsach, nie mówiąc już o jakimkolwiek wydłużeniu, pogrubieniu itp.
zgadzam się z tym że kredki avon ma b. dobre. :)
OdpowiedzUsuńChciałam kupić tą mascarę. Masz śliczne rzęsy ;)
OdpowiedzUsuń