Szybki wypad do miasta z mamą, cel: załatwić kilka spraw, zrobić zakupy i wstąpić do drogerii po maszynki do golenia i wsuwki... oto jak się skończyło, a raczej na czym się skończyło :))
Po wejściu do drogerii udałam się jak zawsze do stoiska lakierowego, nie miałam nic konkretnego na celu (mam szlaban lakierowy, albo raczej przesyt lakierów), zresztą zawsze udaje się w tamto miejsce, by ewentualnie wyhaczyć coś ciekawego. I jakież było moje zdziwienie, gdy wśród ogromnego kosza z lakierami ujrzałam ten piękny brokatowy topper! On po prostu musiał być mój. Firma Softer - Crazy Colours, nr 9. Właśnie czegoś takiego szukałam już jakiś czas, mam co prawda lakier z drobinami z Revlon (galaxy), ale szukałam czegoś bardziej odpowiedniego do frencha (tamten zawiera czarny brokat). Ten jest idealny! Dodatkowo cena ok 4 zł.
Dalej ruszyłam w półki, pomnięłam wszystkie firmówki( Miyo, Rimmel, itp.) i udałam się do półki z cudeńkami. Co to znaczy? Na tej półce możemy znaleźć kosmetyki z różnych mniejszych firm, które nie mają swoich stoisk w Rossmannach, czy Naturach. Możemy tam dorwać kosmetyki z Golden Rose, Delia, Eveline, Hean itp. Mam tu na myśli rzecz jasna kolorówkę. Ponieważ od dawna czaiłam się na tusz do rzęs z Eveline, musiałam go kupić. Wybrałam wersję czarną (dostępna była jeszcze czerwona, i jeszcze jedna, ale nie pamiętam jaka). Big Volume Lash, 9 ml produktu obdarzonego silikonową szczoteczką. Cena ok 13 zł. Podoba mi się opakowanie, czarne, takie eleganckie :)
Dalej na tej samej półce dorwałyśmy z mamą krem BB od Bielendy, moja mama została fanką tych kremów, od ponad 1,5 miesiąca używa kremu BB od Graniera. I teraz skusiła się na ten, odcieniem jest chyba trochę jaśniejszy, więc idealny na teraz. Cena ok 13 zł.
Jedynym stoiskiem nad jakim się zatrzymałam było Essence, i w końcu kupiłam tak mocno zachwalany pędzelek do smoky eyes. Cena 5.99 zł. Zobaczymy jak się sprawdzi.
Oczywiście kupiłam maszynki, które były gwoździem programu no i mama dorzuciła parę swoich drobiazgów, jak kremy do twarzy, czy odświeżacz do powietrza.
Na koniec dostałyśmy dużą porcję przeróżnych próbek:)
To wszystkie moje nieplanowe zakupy. Czasami warto na takie łowy się wybrać, można zaleźc fajne perełki, jak np lakier z którego jestem najbardziej zadowolona. Zdarza się, że gdy planuje zakupy, często nie mogę dostać jakiegoś produktu,a tu proszę :)) I parę rzeczy mniej z mojej wish listy :)
Pozdrawiam Was serdecznie
M.
Skąd ja to znam..:) hihi
OdpowiedzUsuńDaj znać jak sprawdził się pędzelek z essence - sama mam na niego chrapkę:)
Ja używam tego pędzelka z essence prawie codziennie i jestem bardzo, bardzo zadowolona! :-) u mnie w rossmanie albo naturze przydalaby sie taka polka, gdzie bylyby kosmetyki wszystkich mniejszych firm :)
OdpowiedzUsuńMoje nieplanowane dzisiejsze zakupy skończyły się kupnem octu jabłkowego do płukania włosów :P
OdpowiedzUsuńlubię takie zakupy:)
OdpowiedzUsuńgilette najlepsze:)
OdpowiedzUsuńTusz miałam kiedyś i bardzo go lubiłam ;) za szczoteczkę i za to że robił cudeńka z moich rzęs....bardzo dobry zakup ;)
OdpowiedzUsuńdobry jest ten pędzlek z essence, mam go. :)
OdpowiedzUsuńteż mam ten pędzelek z essence;)
OdpowiedzUsuńsuper zakupy:) nieplanowane najlepsze:))
ile próbek! :)
OdpowiedzUsuńtusz miałam, ale nie byłam z niego tak bardzo zadowolona jak chciałam być, pisałam o nim recenzję:)
pozdrawiam ;D
Ja dawno nie byłam na zakupach :(
OdpowiedzUsuńŚwietne zakupy. Ciekawią mnie te tuszę Eveline, więc daj znać jak się sprawuje ta sztuka. :)
OdpowiedzUsuńlakier super i fajnie, że dostałaś tyle próbek :P
OdpowiedzUsuńMiałam ten tusz z eveline- jak dla mnie najlepszy :)
OdpowiedzUsuń