Strona główna Wishlista Recenzje

piątek, 2 grudnia 2011

BIGdenko listopada

uf wreszcie chwila wytchnienia po okropnie ciężkim tygodniu...

przechodząc do posta, dziś jest on przeznaczony dla ludzi o mocnych nerwach:) Zużyłam rekordową ilość wszystkiego. Nie ma chyba produktu do ciała, twarzy, włosów którego bym w listopadzie nie pożegnała. Przyczyna jest prosta! Kompletnie nic nowego nie kupiłam - oczywiście nie liczę tutaj uzupełnienia tzw KUB ( kosmetyczne uzupełnienie braków:)). Także jeśli ktoś jest zainteresowany zapraszam :)



Żeby było łatwiej zaczniemy od włosów, twarz, całe ciało :))
WŁOSY:

1. Szampon Timotei z henną do włosów brązowych - 400 ml uwielbiam, nie wiem które jest to moje opakowanie. Używam od paru ładnych lat i zawsze do niego wracam - zapach jest przecudowny! Mało tego włosy tak wspaniale pachną! I wygląd - zawiera w sobie malutkie drobinki brokatu! Rewelacja! Koniecznie muszę zakupić kolejną butelkę.


2. Fructis - szampon do włosów farbowanych. Sama go nie używałam , a raczej podkradłam mamie , po farbowaniu henną włosów. Ładnie pachnie, nie plącze włosów, czy robi coś z kolorem hm nie wiem, natomiast mama moja używa go na zmianę z Garnierem więc być może coś w nim jest.




TWARZ:
1. Krem na dzień Lirene - kremowy mus matujący z SPF 15. Świetny, skończyłam moje drugie opakowanie i dla odmiany sięgałam po coś innego, również z Lirene ( pisałam TU). Po kilku dniach testowania , chyba bardziej byłam zadowolona z musu.

2. Krem Olay - dla skóry wrażliwej - cena 15 zł na promocji w Rossmannie - bubel, jak dla mnie, pomogła mi go wykończyć moja mama. Nie sprawdził się, nie nawilżał, jedyne co to świeciłam się po nim  niczym bombka.



2. Krem na noc do twarzy z AA Therapy - ( recenzja TU) - przeciętny krem, na mnie nie zrobił większego wrażenia. Zastąpiłam go Triacnalem ( pisałam TU).

3. Hydrolat z Biochemii Urody - świetna sprawa, wpadłam z nim po uszy. Orzeźwia, odświeża, przyjemne efekty.  ( Recenzja TU) Za parę dni będę składać kolejne zamówienie.

4. Tonik z Ziaji - zapomniany przeze mnie, leżał biedak i tak czekał. No i wykończyłam i go. Kupiłam go kiedyś, gdy aktualnie nie miałam funduszu na nic innego. Jest świetny - nie zawiera alkoholu, przyjemne oczyszcza i odświeża. Polecam jako tańszą alternatywę:)



5. Maska do twarzy z glinką z Oriflame - cena 9.90 zł ( na promocji) / 50 ml. Kiepska maska, i bardzo cieszę się, że się pożegnałam z tą maską. Bardzo mocno zasycha na twarzy,  mocno ściągnięta skóra, oczyszczona, ale raczej kiepsko odżywiona :( Kiepska.. Nie polecam.


6. Delia - płyn do demakijażu micelarny, koszt ok 7 zł / 210 ml. Hm dziwny, tak bym go określiła. Ja wielą fanką płynów micelarnych nie jestem, znawcą tym bardziej, ale czy taki płyn powinien się pienić? Chyba nie, ten tak miał. Nie piekły mnie oczy. Ale raczej nie kupię ponownie - i tu dziękuję po raz kolejny mojej mamie, która wyręczyła mnie i pomogła zużyć do końca :))



CIAŁO:

1. Ziaja - pomarańczowe masło do ciała (pisałam TU). Długo to masło czekała na swoją kolej, ale się doczekało. Pachnie przyjemne - i tu chyba zakończę chwalenie. Kiepsko nawilża, średnio wydajny. Nie powala po prostu,a szkoda bo kremowe mydło pod prysznic z tej serii jest wspaniałe.

2. Perfecta, masło do ciała   - hm mieszane uczucia mam do tego produktu, Pachnie wspaniale, rozkosznie wręcz ale zostawia dziwne brązowe plamy następnego dnia... no nie podoba mi się to i nie był to jednorazowy 'wyskok' tego masła. Nie wiem dlaczego, a jego 'brat' masło kakaowe sprawdzał się rewelacyjnie! ( i znalazł się w moich ulubieńcach). Ten nie powola, raczej szkodzi.. Zdecydowanie nie kupię i nie polecam.

3. Oliwka dla dzieci Hipp - to moje 3 opakowanie skończone, koniecznie muszę kupić nową, służy mi nie tylko do pielęgnacji ciała po depilacji ale również jako mój olej bazowy w metodzie OCM. Rewelacja!!

4. Peeling do ciała z EVELINE - Slim 3D - średni, ale dobrze ścierał naskórek. Wolę peelingi kawowe czy cukrowy.


5. Żel pod prysznic Be Beauty z biedronki seria Japonia SPA :) Przyjemnie mi się go używało :)) ładnie pachniał, pienił się także dobrze. Wart wypróbowania:)

6  Płyn do higieny intymnej - Ziaja z macierzanką, zapach dość intensywny, specyficzny. Ale mi nie przeszkadzał, wydajny i bardzo dobrze sobie radził. Zastąpiłam go również Ziają - tym razem z kwasem mlekowym( pisałam TU).


7. Dezodorant Rexona - Crystal, clera pure - pięknie pachnie, u mnie się sprawdza bardzo dobrze.
8. Dezodorant Nivea - Double effect- gładka skóra na dłużej, ma wspomagać łatwiejszą depilację. No jasne cuda na kiju - nie zauważyłam niczego takiego. Zapach ładny i również sobie radził.



to tyle i aż tyle :)) 
Bardzo dużo tego. Używałyście coś z wyżej wymienionych rzeczy?
Podzielacie moje zdanie? 

Buziaki i miłego weekendu - ja nareszcie odpocznę, pierwszy zupełnie wolny i bezstresowy weekend się zapowiada:)))

M.

13 komentarzy:

  1. Anonimowy19:11

    jeju, ile zużyć, podziwiam :))

    zapraszam Cię na rozdanie - http://fashionery.blogspot.com/2011/12/international-birthday-giveaway-czyli.html

    OdpowiedzUsuń
  2. faktycznie bardzo dużo, to co teraz na zakupy? :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy19:24

    Uwielbiam ten szampon z garniera moje KWC...spore zużycia:))

    OdpowiedzUsuń
  4. troche sie nazbierało:)

    OdpowiedzUsuń
  5. ogromne denko! brawo :)

    OdpowiedzUsuń
  6. uwielbiam Projekt Denko :D

    OdpowiedzUsuń
  7. dużo tego :) gratuluję :D

    OdpowiedzUsuń
  8. wow dziki tłum ;) u mnie delia bardzo dobrze się sprawdził :) a oliwka hipp to małe cydo :)

    OdpowiedzUsuń
  9. ale dużo się tego nazbierało;) ja chyba tez skuszę się na ten hydrolat z BU.

    OdpowiedzUsuń
  10. wow, jestem pod wrażeniem zużyć :)

    OdpowiedzUsuń
  11. oj bardzo dużo zuzyłaś! gratuluje :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jakie duże zużycia :)
    Mam ten płyn micelarny na wykończeniu- Okropieństwo!

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. o mamo, moje zużycia w tym miesiącu wyglądają żałośnie...
    poszłam do sklepu po ten mus matujący ale nie znalazłam i wzięłam znowu siarkową moc - moja buzia reaguje na powrót siarki dość wybuchowo, niestety... co do hydrolatu to w domu czeka na mnie paczka z BU i jestem z tego powodu bardzo podekscytowana :) maseczka z oriflame była straszna! mnie też ciężko się ją kończyło. miałam zrobić recenzję ale w sumie nie miałam co napisać... a płyn z delii jest faktycznie dziwny, to pienienie wyjątkowo mi się nie podoba. dużo bardziej spodobał mi się micel z burżujki. gratuluję zużyć!

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz, sprawia mi on ogromną radość :)